Pobierz lub Posłuchaj: https://id.ffm.to/adam_chrola_czy_zostaniesz Nowa wersja starego super hitu Adama Chroli w aranżacji Geska & Blue Eyes Subskrybuj PONIEDZIAŁEK 6 VI NMP Matki Kościoła 6:30 1) †† Jan Oleksy w 18 rocz. śm. oraz zmarli z rodziny 2) †† Władysława i Julian Bereta 7:00 † Bronisław Grabarz – od żony Marii 18:00 † Ks. Kan. Kazimierz Mikulski w 7 rocz. śm. Poza parafią: † Genowefa Bereta ( – od Liszków z Brzeska † Lilla Warzecha ( – od chrześnicy Katarzyny † Kinga Dejnak – od Józefy i Kazimierza Kuc † Jan Bereta – od Iwony Sumara z mężem † Maria Bereta – od rodz. Paszkotów z Trzciany † Maria Tomaszewska – od Krystyny i Jerzego Chodurów † Jan Cholewa – od Piotra i Marii Salamon z Bilska Wtorek 7 VI Bł. Zbigniewa Strzałkowskiego Męczennika z Peru 6:30 †† Anna Włosińska w 6 rocz. śm., mąż Stefan, syn Roman 7:00 † Bronisław Grabarz – od syna Sławomira 18:00 †† Jan Majka w 10 rocz. śm. i żona Maria Poza parafią: † Genowefa Bereta ( – od Stanisławy Kokoszka z Poręby Spytkowskiej † Lilla Warzecha ( – od kuzynek z Krakowa: Jadwigi i Elżbiety † Monika Dąbrowska – od koleżanek z Bochni: Kingi, Moniki, Pauliny i Oli † Jan Bereta – od Natalii Rzepa z mężem † Kinga Dejnak – od Marii Nowak z Olchawy † Maria Bereta – od kuzyna Leszka z rodz. z Majkowic † Maria Tomaszewska – od rodz. Jaroszów † Jan Cholewa – od Sylwestra i Marty Salamon z Bilska Środa 8 VI Św. Jadwigi Królowej 6:30 1) † Kazimierz Mikulski w 7 rocz. śm. 2) †† Alicja, Kazimiera Wójcik; córka Urszula 7:00 †† Teresa, Stanisław Kuro; Maria, Władysław Szczepańscy NOWENNOWA: W int. ofiarodawców i dobrodziejów naszej parafii W int. Marii i Janusza z ok. 60 urodzin ( W int. Kingi o zdrowie dla Matki i dziecka W int. Ks. Zbigniewa o powrót do zdrowia i opiekę Matki Bożej † Łukasz Banaś – od Barbary i Ryszarda Łąckich † Barbara Rynduch – od rodz. Rynduch Grzesik † Józef Wietrzak – od Stanisława Opioła z żoną † Tadeusz Pajor – od rodz. Jaroszów †† Eugenia i Aleksander Ogiela – od rodziny † Stanisław Gaworczyk – od Marii Kołodziej z rodz. † Agnieszka Klich – od Krystyny Chuda † Agnieszka Klich – od Agaty i Marcina Chudy z rodz. † Krystyna Tworzyk – od koleżanki Wandy Kokoszka † Andrzej Piękoś – od kolegów ze szkolnej ławki: Lesława i Edwarda † Kinga Dejnak – od Teresy Kawalla i Barbary Kupiec † Monika Dąbrowska – od Bożeny i Lucjana Stroińskich z córką Karoliną † Maria Wyrwa – od Tomasza i Krzysztofa z Olchawy † Marian Trzmiel – od Edka Wełny z rodz. † Stanisława Kita – od Krystyny ze Starej Wsi † Jan Bereta – od syna Jerzego z rodz. † Maria Bereta – od Krystyny i Zdzisława Rucińskich z Nowic † Maria Bereta – od Grażyny i Adama z rodz. † Lilla Warzecha – od koleżanek z pracy córki Izy † Maria Tomaszewska – od Magdy i Eryka z dziećmi †† Rafał Chmielarz i jego Dziadków † Bronisław Grabarz – od sąsiadki Zofii Trzaska † Genowefa Bereta – od wnuczki Ani z mężem Marcinem †† Marian Tworzydło, żona Alojza, syn Edward †† Maria, Aleksander Fielek – od syna Sławomira †† Genowefa, Franciszek Rudek w rocz. śm. † Bolesław Paprota – od Agnieszki Paduch z Królówki † Jan Cholewa – od siostry Bożeny z rodz. † Apolonia Anioł – od Koniecznego z córką † Roman Wnęk – od Michała Muchy z rodz. †† Teofil i Janina Fortuna; syn Franciszek † Franciszek Stawarz w 4 rocz. śm. – od żony i dzieci z rodzinami †† Andrzej Guzik; Maria, Tadeusz Goryczko † Władysława Kruk – od siostry Haliny † Piotr Kupiec w 3 rocz. śm. – od narzeczonej z córką † Maria Rojek w 2 r. śm. † Jan Lubowicki – od syna Piotra z Agatą † Jan Mastalerz – od sąsiadów z ul. Kazimierza W. † Władysław Ziemianin – od wnuka Przemysława z Alicją Poza parafią: † Lilla Warzecha ( – od Renaty i Zbigniewa Warzecha z Poznania † Genowefa Bereta ( – od rodz. Duchów i Grzesików z Poręby Spytkowskiej Czwartek 9 VI 6:30 1) †† Jan i Antoni Wołowczyk 2) † Maria Tomaszewska – od Marii Nalepka z rodz. 7:00 † Bronisław Grabarz – od syna Mirosława z rodz. 16:30 ZK: W pewnej intencji 18:00 †† Maria Papuga w 23 rocz. śm., mąż Alojzy oraz Julia Sroka Poza parafią: † Lilla Warzecha ( – od siostrzenicy Ewy z rodz. † Genowefa Bereta ( – od rodz. Legiewskich z Koniakowa † Kinga Dejnak – od Anny i Józefa Daniec z Leksandrowej † Monika Dąbrowska – od Urszuli Golińskiej, Dyrekcji i Grona Pedagogicznego Niepublicznego Przedszkola MAŁY ODKRYWCA z Bochni † Jan Bereta – od Stanisława i Barbary Kożuchowicz z rodz. z Łapczycy † Maria Bereta – od kuzyna Ryśka z rodz. z Brzeźnicy † Jan Cholewa – od Jacka Salamon z rodz. z Nowego Sącza Piątek 10 VI 6:30 1) † Maria Tomaszewska – od córki Marii 2) † Ewa Jarosz – od Marii Fortuna 7:00 † Bronisław Grabarz – od brata Adama z żoną 15:00 Ślub: Nikola Obrycht – Mikołaj Życiński 16:30 ZK: W pewnej intencji 18:00 † Stanisław Nalepka w 17 rocz. śm. Poza parafią: † Lilla Warzecha ( – od Andrzeja i Bożeny Walasik z Limanowej † Genowefa Bereta ( – od Łucji Rybak † Jan Bereta – od Renaty Trystuła-Kożuchowicz z rodz. z Bochni † Kinga Dejnak – od Stowarzyszenia 60+ † Monika Dąbrowska – od Urszuli Golińskiej, Dyrekcji i Grona Pedagogicznego Niepublicznego Przedszkola MAŁY ODKRYWCA z Bochni † Maria Bereta – od kuzyna Stanisława z Dolnego Śląska † Jan Cholewa – od Wiesława Salamon z rodz. z Zawadki SOBOTA 11 VI 6:30 †† Zofia i Franciszek Dudzic 7:00 1) † Bronisław Grabarz – od Władysława z żoną 2) † Bolesław Paprota – od żony Michaliny 16:30 ZK: W pewnej intencji 18:00 †† Bronisława i Antoni Widełka Poza parafią: † Lilla Warzecha ( – od Piotra i Anny Mizgała z Limanowej † Genowefa Bereta ( – od Danuty i Ryszarda Kaim † Jan Bereta – od chrześniaka Krzysztofa Kożuchowicza z rodz. z Łapczycy † Jan Cholewa – od Beaty Lipińskiej z rodz. ze Stańkowej Niedziela Najświętszej Trójcy 12 VI 6:30 W int. Antoniego w 3 rocz. urodzin ( 7:45 †† Jan Sajdak; Helena i Józef Świętek 9:00 † Maria Mech w 4 rocz. śm. Poza parafią: † Lilla Warzecha ( – od Wojciecha i Barbary Mizgała z Limanowej 11:00 †† Stefania i Bronisław Helak 13:30 Ślub: Sylwia Bereta – Kamil Rodzeń 14:00 ZK: W pewnej intencji 15:00 † Władysław Kawalec w 13 rocz. śm. 17:00 † Zuzanna Gajewska – od wnuków: Wojciecha, Moniki, Gabrieli Poza parafią: † Genowefa Bereta ( – od Wiktorii i Marka Klimek z rodz.

ADAM KOKOSZKA, CRNA – NPI #1821180076 Nurse Anesthetist, Certified Registered. NPI Profile for ADAM KOKOSZKA in CHARLOTTE, NC. (1) A licensed registered nurse with advanced specialty education in anesthesia who, in collaboration with appropriate health care professionals, provides preoperative, intraoperative, and postoperative care to patients and assists in management and resuscitation of

To hasło rozważano w ostatnim dniu odpustu ku czci Matki Bożej Tuchowskiej. W Sumie odpustowej o godz. 11 uczestniczyła pielgrzymka ludzi pracy, osób pracujących za granicą, bezrobotnych oraz przedsiębiorców i pracodawców. Głównym celebransem, jak i kaznodzieją był ks. inf. Adam Kokoszka. Kaznodzieja stwierdził, że świat bez Boga nie ma przyszłości. Zaznaczył, że wszelka władza, która nie respektuje prawa Bożego, staje się bandą złoczyńców. Odrzucenie chrześcijaństwa prowadzi do narodzin kultury śmierci. Potwierdzają to następujące fakty: co 5 minut ginie chrześcijanin, wciąż trwają prześladowania, wycinane są chrześcijańskie korzenie naszej kultury i społeczeństwa. Mówił, że godność ludzkiej pracy jest ważną wartością chrześcijańską. Bóg powierzył nam uczyniony przez siebie świat, abyśmy czynili go sobie poddanym poprzez pracę. Maryja wszakże była żoną rzemieślnika, znała zatem sens i wartość pracy. Dalej głosił, że głównym motywem pracy nie może być zdobywanie pieniędzy, choć każdemu należy się stosowna i sprawiedliwa zapłata za jego pracę. Nie może być miejsca na wyzysk. Niedziela powinna być wolna od pracy, gdyż jest dniem Bożym i służy duchowemu rozwojowi człowieka. Kaznodzieja wymienił również zgubne skutki emigracji zarobkowej, zerwanie z moralnością chrześcijańską i z Kościołem. Ksiądz infułat zaznaczył, że bezrobocie nigdy nie jest anonimowe, ma dramatyczną twarz konkretnego człowieka. Trzeba zatem tworzyć nowe miejsca pracy, jak również się dokształcać. Kazanie zakończyło się przesłaniem, że w pracę musimy wpuścić Boga, wraz z Nim pracować, bo tylko taka praca wyda piękne owoce. Wokół placu sanktuaryjnego o godz. 15 zrobiło się głośno od wszelkiego rodzaju pojazdów mechanicznych. Przyjechała bowiem pielgrzymka kierowców i motocyklistów. Mszę św. celebrował i kazanie wygłosił ks. Adam Bezak. Rozpoczął on wierszem o tym, jak odnaleźć swoją drogę. Zauważył, że każdy kierowca zna uczucie zgubionej drogi. Zagubienie to także istota naszej wędrówki przez życie, nie wiemy, dokąd zmierzamy, jednak u jej końca czeka na nas Jezus. W swoim kazaniu ks. Adam używał wielu odniesień do motoryzacji. Mówił, że w naszym życiu duchowym zawsze dokądś zmierzamy, naszym celem Jezus Chrystus i choć jest wiele trudności, my wciąż "jedziemy do przodu". Zaznaczył, że zgromadzonych na placu motocyklistów łączy nie tylko pasja do motoryzacji, ale też miłość do Chrystusa. Podkreślił jednak, że sama wiara w opatrzność nie wystarczy, by dojść do celu. Potrzeba jeszcze dobrych uczynków. Spotykany na samochodach symbol ryby to znak, który oprócz świadectwa jest umocnieniem wiary innych uczestników ruchu drogowego. Najważniejszym jednak źródłem wiary i siły, by głosić Jezusa, jest Eucharystia. Jest ona swoistym ładowaniem akumulatorów. Kaznodzieja ostrzegał również przed brawurą i nieposzanowaniem życia.
Gdy Śląsk Wrocław grał o medale mistrzostw Polski i wygrywał mecz za meczem, selekcjonerzy naszej kadry o piłkarzach z dolnośląskiego klubu zapominali. Obecn
Weszło o wygranych sparingach Polonii z Zenitem i BVB Na pierwszą w tym roku grę kontrolną pierwszej drużyny „Czarnych Koszul”, musimy poczekać do następnej soboty, kiedy to podopieczni trenera Rafała Smalca zmierzą się w Nowym Targu z wiceliderem Keeza IV ligi Lubaniem Maniowy. Continue reading „Weszło o wygranych sparingach Polonii z Zenitem i BVB” → Kokoszka: Szatnia Polonii była najbardziej zjednoczona Portal „Weszło” postanowił przypomnieć kibicom sylwetkę byłego reprezentanta Polski i obrońcy „Czarnych Koszul” Adama Kokoszki, który przy Konwiktorskiej 6 spędził ponad dwa lata a obecnie kontynuuje karierę w trzecioligowej Unii Tarnów. Continue reading „Kokoszka: Szatnia Polonii była najbardziej zjednoczona” → List intencyjny MKS-u i SKPW. Zarząd WP podał się do dymisji! Kolejarz przeniesie się na K6? MKS Polonia Warszawa i Stowarzyszenie KS Polonia Warszawa informują, że w dniu dzisiejszym został podpisany List Intencyjny w sprawie zarządzania drużyną seniorów sekcji piłki nożnej MKS Polonia Warszawa przez spółkę „Polonia Warszawa SA” – poinformowano na oficjalnej stronie klubu. Continue reading „List intencyjny MKS-u i SKPW. Zarząd WP podał się do dymisji! Kolejarz przeniesie się na K6?” → O transferach, nowym trenerze Polonii w Okręgówce i o rozpadającej się „przyjaźni” Wojciechowskiego ze Smagorowiczem. W dzisiejszych wydaniach dzienników sportowych pojawiła się informacja o kolejnych zawodnikach Polonii testowanych przez polskie kluby z Ekstraklasy i I ligi. Wielu z byłych graczy „Czarnych Koszul” wystąpiło w sparingach swoich nowych drużyn. Zapraszamy na przegląd prasy. Continue reading „O transferach, nowym trenerze Polonii w Okręgówce i o rozpadającej się „przyjaźni” Wojciechowskiego ze Smagorowiczem.” → Jednak nie było przelewu z Wiednia… Skądkolwiek by nie miał przyjść, stało się to, co było do przewidzenia. Prezes Ireneusz Król po raz kolejny nie dotrzymał słowa, bowiem na konta piłkarzy nie wpłynęły zaległe pieniądze. Ireneusz Król miał do godziny 16 przelać milion złotych na konto piłkarzy, wobec których ma olbrzymie zaległości jeszcze za poprzedni rok. Niestety, tak się nie stało. Continue reading „Jednak nie było przelewu z Wiednia…” → Król otrzymał ultimatum! „Dyzio” o sytuacji w klubie. Pawełek w Grecji? Wygląda na to, że dni prezesa Ireneusza Króla są policzone. Jak donosi „Gazeta Wyborcza” Król otrzymał ultimatum – musi zapłacić łącznie 1 mln zł do godz. 16., by móc mieć jakiekolwiek szanse na występy w Ekstraklasie w przyszłym sezonie. Sprawę potwierdza „Przegląd Sportowy”. Continue reading „Król otrzymał ultimatum! „Dyzio” o sytuacji w klubie. Pawełek w Grecji?” → Popielarz o Królu. Będzie spotkanie Rady Nadzorczej? „Nie” dla reformy Ekstraklasy? Dzisiejsze wydania gazet poświęcają swoje rubryki sprawom toczącym się wokół klubu. Jak wiadomo, sytuacja „Czarnych Koszul” nie napawa optymizmem – klub jest zadłużony, zawodnicy nie otrzymują swoich pensji, a przyznanie licencji klubowi na grę w Ekstraklasie, od początku przyszłego sezonu, stoi pod wielkim znakiem zapytania. Continue reading „Popielarz o Królu. Będzie spotkanie Rady Nadzorczej? „Nie” dla reformy Ekstraklasy?” → W Polonii czas debiutów. Opinie pomeczowe. Przybecki o kasie. Trałka wspomina. W sobotnim meczu ze Śląskiem w drużynie „Czarnych Koszul” zadebiutował Tomasz Wełna, a pierwszy raz w wyjściowej jedenastce w ekstraklasie pojawił się Konrad Wrzesiński. Osłabiona przez wyprzedaż warszawska drużyna ratuje się młodymi piłkarzami. Continue reading „W Polonii czas debiutów. Opinie pomeczowe. Przybecki o kasie. Trałka wspomina.” → Nawigacja po wpisach ↑ Skocz do góry ↑ Poloniści | Wielka Polonia Warszawa Online | Konwiktorska 6 | KSP | Warszawska Ferajna | Polonia 1911 Genealogy for Adam Kokoszka (deceased) family tree on Geni, with over 230 million profiles of ancestors and living relatives. People Projects Discussions Surnames Ekstra Początek rozgrywek ligowych w Polsce. Jakie zmiany w przepisach piłkarskich obowiązują od nowego sezonu? 106 interesujących transferów potwierdzonych w czerwcu w Polsce Jerzy Brzęczek - największy pechowiec w polskiej piłce? Kategorie: Wywiady Felietony Artykuły Nasi autorzy Redakcja Jerzy Brzęczek - największy pechowiec w polskiej piłce? Redakcja Początek rozgrywek ligowych w Polsce. Jakie zmiany w przepisach piłkarskich obowiązują od nowego sezonu? Norbert Bożejewicz 106 interesujących transferów potwierdzonych w czerwcu w Polsce Norbert Bożejewicz Te transfery mogliście przegapić. 109 interesujących transakcji potwierdzonych w czerwcu Redakcja Transferowy szał w Premier League. Fabryka snów nie zna słowa „mniej” Redakcja Kiedy Dawid Błaszczykowski, prezes Wisły Kraków, będzie mógł już pojechać w Bieszczady? Norbert Bożejewicz 26 największych potwierdzonych czerwcowych transferów. Obfite tygodnie O szkoleniu dzieci i młodzieży, ale także o spadku z PKO Ekstraklasa Wisła Kraków oraz Bruk-Bet Termalica Nieciecza KS porozmawiamy dziś z byłym Gościem Cafe Tarnów był Adam Kokoszka Jump to
Adam Kokoszka prawie trzy lata temu, będąc ledwo po trzydziestce, po cichu zniknął z polskiej piłki. Niedawno znów zaczął grać, ale już głównie dla przyjemności w niższych ligach. Na wiele spraw może spojrzeć na spokojnie, z dalekiej perspektywy. Rozmawiamy o błyskawicznym powołaniu do reprezentacji Polski i występie na Euro 2008, mimo roli rezerwowego w Wiśle Kraków. Kokoszka tłumaczy wymuszenie odejścia z Wisły do Empoli, wspomina pobyt we Włoszech, Polonię Warszawa Józefa Wojciechowskiego, udany okres w Śląsku Wrocław, transfer do Rosji i porażkę 1:8 z Zenitem, poważną kontuzję oraz nieudany transfer do Zagłębia Sosnowiec. Zapraszamy. Pana kariera trwa czy w Unii Tarnów tylko bawi się pan w piłkę?W III lidze takiej zabawy już nie ma. Może nie znajdziemy w niej zbyt wielu klubów zawodowych, ale na pewno kilku zawodników w tych najlepszych drużynach zarabia jedynie na graniu. Zakładam na przykład, że Grzesiek Bonin w Chełmiance skupia się tylko na piłce. Dla mnie to bardziej etap, na którym mogę coś przekazać młodszym chłopakom. Wchodzą do zespołu z klubowej akademii, która jest dość duża. Co nie zmienia faktu, że brakowało mi meczowego grania, szatni, jej atmosfery. Każdy, kto funkcjonował w piłkarskiej szatni i spędził w niej pół życia – tak, jak ja – wie, o czym mówię. Przez dwa lata tego nie miałem, zdążyłem się założył pan, że nastąpił koniec kariery czy zawsze zostawiał sobie otwartą furtkę?Raczej myślałem, że już nie będę grał. Z czasem jednak zaczęło ciągnąć wilka do lasu. Pojawiły się próby, żeby zaczepić się gdzieś pod Krakowem w IV lidze, poruszać się i pobiegać. A akurat tak się złożyło, że mieliśmy się przeprowadzać do Tarnowa i wtedy pojawiła się okazja, żeby wspomóc Unię, która bardzo chciała awansować do III ligi. Rok wcześniej przegrała baraże z rezerwami Cracovii, za drugim razem się udało, a ja mogłem w tym na wiosnę trochę długo pan to pociągnie? Na karku dopiero 34 tym wieku trudno coś długofalowo planować. Sądzę jednak, że nie jest to zbyt długa perspektywa. Wydaje mi się, że ten sezon to maksimum, ale podkreślam to „wydaje mi się”. Umowę mam do prawdziwy cashback na start. 50% do 500 zł w miał pan obaw zdrowotnych? Poważna kontuzja z czasów Śląska Wrocław mocno pana początku wejścia w regularny trening, czyli 3-4 razy w tygodniu plus mecze, były drobne urazy, ze dwa spotkania opuściłem. Jak już się w pełni wdrożyłem i złapałem rytm, to problemów już nie mam i oby tak i jak się pan odnajduje w trzecioligowych realiach? Dla pana to pewnie początku kariery grałem w trzecioligowych rezerwach Wisły Kraków, wówczas to był trzeci szczebel, zgodny z nazwą. No i mogę powiedzieć, że wiele się nie zmieniło. Jest bardzo fizycznie, gra wielu silnych się na pana spinają?Jakoś specjalnie tego nie w Tarnowie jest przetarciem przed pracą trenerską?Jeszcze nie wiem. Kiedyś taki pomysł rzuciłem, ale teraz nastąpiły zmiany w PZPN-ie i wszystko jest zawieszone. Jako były reprezentant mam możliwość odbycia w przyspieszonym trybie kursu trenerskiego UEFA A i być może kiedyś z tego skorzystam. Trudno mi jednak w tym momencie stwierdzić, czy widziałbym się w roli pan robił przez dwa lata boiskowej bezczynności? Na Twitterze promuje pan projekt “Up Score Research & Consulting”.Pośredniczyłem przy pewnej aplikacji turystycznej, ukierunkowanej przede wszystkim na kraje arabskie i stworzonej w języku arabskim. A tak to dużo odpoczywałem, był czas na różne analizy i przemyślenia. Jeszcze przed powrotem do grania zacząłem też sporo jeździć na rowerze. Wreszcie mogłem się oddać zajęciom, na które wcześniej brakowało się zmęczenie futbolem?W pewnym momencie tak, nie ukrywam. Może nawet nie tyle zmęczenie, co… W Śląsku sezon po sezonie walczyliśmy o utrzymanie, a to sytuacja bardzo obciążająca. O wyższe cele bije się łatwiej i przyjemniej. Gdy musisz co chwila z niepokojem spoglądać w tabelę, na pewno nie jest to sytuacja, o której marzyłeś. Każdy chce grać o mistrzostwo lub puchary, ewentualnie mieć spokojny środek tabeli i swobodnie oddychać.Teraz u pana wszystko zdaje się toczyć powoli, za to początek kariery miał pan szalony. Mając pięć meczów dla Wisły Kraków, z czego dwa w pierwszym składzie, zadebiutował pan w reprezentacji Polski. Gdyby się to dziś wydarzyło, byłby pan na czołówkach wszystkich też było o tym głośno, choć może ze względu na fakt, że chodziło raczej o skład złożony z ligowców, ten szum dość szybko ustał. Gdyby dziś nadal organizowano takie zgrupowania, na pewno pojawiliby się jacyś zawodnicy, którzy dopiero zaczynają seniorskie granie. A i nawet u Paulo Sousy niektórzy przecież wypłynęli szybko, jak chociażby Kacper Kozłowski czy Nicola KOZŁOWSKI: CHCĘ BYĆ NAJLEPSZY NA ŚWIECIE [WYWIAD]U pana te rzeczy wydarzyły się za szybko?Myślę, że nie. Poznanie myśli szkoleniowej Leo Beenhakkera, który wcześniej prowadził najlepsze kluby w Europie, na pewno mi powołanie było szokiem?Nie do końca, bo byłem do niego przygotowywany. Miałem wcześniej kontakt bodajże z trenerem Dziekanowskim, z którym znałem się z kadry młodzieżowej. Zresztą, nie tylko moje powołanie stanowiło wielkie zaskoczenie. Pamiętam, że podobnie komentowano jeszcze kilka fakt, reprezentantem stał się też wtedy Paweł Magdoń i nawet od razu strzelił gola Zjednoczonym Emiratom na tym, że chodziło o przegląd Ekstraklasy i danie szansy piłkarzom, którzy w razie pozytywnej weryfikacji mogliby na coś liczyć w meczach o stawkę. Od paru lat już takich okazji nie ma, więc też liczba ligowych debiutantów znacznie lutym, nadal mając tylko pięć meczów dla Wisły, zagrał pan z Estonią i strzelił wspomnienia. Co do mojej sytuacji klubowej, pamiętajmy, o jakiej Wiśle wtedy jeszcze mówiliśmy. Naprawdę trudno było się w niej przebić młodszemu zawodnikowi, panowała olbrzymia i jakościowa konkurencja. Moi rywale do składu grali w reprezentacji lub się o nią ocierali. A obrońcy przecież raczej nie wpuszcza się na 5-10 minut jak gracza mówiąc, status kadrowicza nie zmienił pana statusu w okresy, w których moje położenie stawało się trochę lepsze. Wiosną 2007 zagrałem w lidze siedem razy, a wiosną 2008 – w sezonie mistrzowskim – dziewięć i jakąś cegiełkę do sukcesu dołożyłem. To nie było aż tak mało, biorąc pod uwagę tylko 30 kolejek w terminarzu. W okresach bez gry w Ekstraklasie nie wychodziłem jednak poza to być frustrujące. Tu już reprezentacja, perspektywa wyjazdu na Euro 2008, do którego ostatecznie doszło, a pan nadal często kopał z wszystko potrafiłem tę frustrację jakoś okiełznać. Starałem się patrzeć racjonalnie. Walczyłem o skład z Arkiem Głowackim, Tomkiem Kłosem, Cleberem. Trudno, żebym grał ich kosztem. Dziś dużo mówi się o wypożyczaniu młodzieży do niższych lig, ale nawet codzienne trenowanie z zawodnikami takiej klasy może wiele dać. No i mieliśmy jeszcze rezerwy w III lidze, zaraz potem je zlikwidowano. Gdy miałem 18 lat, perspektywa oswajania się z futbolem seniorskim na trzecim szczeblu była całkiem końcu jednak zdecydował się pan wymusić przejście z Wisły do Empoli, powołując się na Prawo Webstera. Z perspektywy czasu: warto było?Na pewno niektóre tematy po tym odejściu sobie przekreśliłem. Koniec końców Wisła i tak dostała za mnie największe możliwe pieniądze w tamtym czasie, tyle że później. Nie było więc tak, że odszedłem zupełnie za darmo. Wyjazd do Włoch był ciekawy sportowo i życiowo, dużo się nauczyłem, poznałem inną kulturę i język, a na boisku też trochę pograłem. Można powiedzieć, że przetarłem szlak w Empoli. Byłem tam pierwszym Polakiem, a ostatnio co chwila któryś z naszych zawodników idzie do tego klubu na Payout w Drużyna, której zwycięstwo obstawiłeś, prowadzi 2:0 w dowolnym momencie i wygrywasz zakładNie było szans, żeby Wisła pana puściła w normalny sposób?Pojawiały się różne tematy, zwłaszcza dotyczące wypożyczenia, ale nie wchodziło to w grę. Taki klub jak Wisła chciał mieć szeroką kadrę, zabezpieczenie na każdej pozycji i zapewnienie odpowiedniego poziomu treningowego. Uznałem, że aby się dalej rozwijać, koniecznie muszę zmienić otoczenie i po czasie za bardzo nie żałuję, choć oczywiście wolałbym, żeby się to inaczej pan, że pewne kierunki się panu pozamykały. Chodziło o powrót do Wisły?Tak, głównie o to. Latem 2018 roku trenowałem z Wisłą przez około dwa tygodnie, gdy trenerem był jeszcze Maciej Stolarczyk. Zagrałem nawet w sparingu z Monaco. Chciałem się odbudować po kontuzji, ale kontraktu nie podpisałem. Nie wiem, czy sprawy z przeszłości były decydujące, bo w klubie zaczynały się już problemy finansowe, które kilka miesięcy później doprowadziły do pamiętnych zdarzeń, ale takie rzeczy sprzed lat zawsze mają jakieś znaczenie. Może nie decydujące, w tyle głowy u niektórych ludzi jednak osoby, którym po swoim odejściu nie podałby pan ręki?Nie, aż tak źle nie było. Wisła broniła swojego interesu, a później otrzymała pieniądze, który mogłaby za mnie realnie dostać w warunkach rynkowych. Różnica polegała na tym, że wszystko trwało parę pan do drugiej ligi włoskiej z najlepszego wówczas polskiego klubu, więc zakładam, że jakiegoś gigantycznego szoku pan nie przeżył, nie był to inny na piłkę było trochę inne. Inne treningi, mentalność, kultura. Włoska piłka do teraz najbardziej kojarzona jest z taktyki i wtedy też tak było. Ale żebym odczuł jakąś istotniejszą różnicę sportową, to raczej na starcie było największym wyzwaniem?Opanowanie języka włoskiego, zwłaszcza że tam mało kto mówi po angielsku. Poszło mi to w miarę sprawnie. Po 2-3 miesiącach już wszystko rozumiałem, a po pół roku zaczynałem komunikatywnie mówić. Do treningów czy wymagań taktycznych też musiałem się przyzwyczaić, ale to nic wyjątkowego. Każdy zawodnik zamieniający Polskę na Włochy musi przez to włoskim zaawansowaniu taktycznym poczuł się pan na początku laikiem w tym temacie?Od zera może nie zaczynałem, ale musiałem wiele rzeczy przyswoić. Codziennie na zajęciach mieliśmy trenera, który chodził za obrońcami i cały czas ich ustawiał, korygował, podpowiadał. Przed każdym meczem przygotowanie mocno strategiczne, pod przeciwnika. Było to dla mnie coś nowego. Teraz jest inaczej, w naszej lidze sporo się przez tych kilkanaście lat zmieniło. Widzę, również po młodszych trenerach, że spojrzenie na piłkę i taktykę poszło do dobrych piłkarzy w Empoli wówczas było. Eder później grał w Interze i reprezentacji Włoch, Riccardo Saponara dziś występuje we Fiorentinie, a Ricardo Soriano w też Lorenzo Tonelli, który potem trafił do Napoli. Wtedy to były chłopaki mające po 17 czy 18 lat, dopiero zaczynali w pierwszym zespole, grali niewiele. Generalnie potwierdza się, że Empoli to idealny klub, żeby kogoś ograć, wprowadzić w realia włoskiej piłki i wysłać dalej. Szkółka dobrze funkcjonuje i z tego, co widzę, co roku bilans transferowy wychodzi na plus. Jest tu coś za coś, bo sportowo klub balansuje na krawędzi Serie A i Serie B. Wypromuje kogoś i sprzeda, ale jednocześnie może spaść z samych treningach któryś z tych młokosów się wyróżniał?Trudno o tak młodych zawodnikach powiedzieć jednoznacznie, czy odnajdą się w seniorskiej piłce. Ja też jako junior początkowo nie wyrastałem ponad resztę, inni nawet szli do góry szybciej, a potem role się zmieniały. Czasami decyduje pół roku czy rok i wszystko przyspiesza. W Empoli takich potencjalnych perełek mieliśmy więcej. Cristian Pasquato podczas treningów imponował, ale w dorosłym graniu praktycznie nie wyszedł poza Serie B i nie do końca sprawdził się w Legii. O nim mówiło się, że będzie nowym Del Piero. Po latach pogadaliśmy, gdy poszedł do Polski. Z pewnością na starcie liczył, że osiągnie PASQUATO – POLSKI EGZAMIN NOWEGO DEL PIEROTo jak pan podsumuje pobyt we Włoszech? Pierwsze dwa lata to w miarę regularne granie, ostatnie półrocze w zasadzie ostatniej rundzie rozegrałem tylko jeden mecz. Mimo to wspominam ten czas bardzo pozytywnie i jak tylko mogę, jadę do Włoch na wakacje. Przy okazji odwiedzam tamte rejony. Podjeżdżałem do miejsca, w którym mieszkałem i na stadion. Zbyt wielu pracowników, którzy już wtedy byli, dziś w Empoli nie ma, ale parę znajomych twarzy pozostało, mogliśmy pogadać. Od czas do czasu mam też kontakt z Antonio Busce, z którym grałem, a który obecnie prowadzi Primaverę pan maksimum z tego pobytu?Aż tak to nie. Mogłem grać jeszcze więcej, no i nie udało się wejść do włoskiej ekstraklasy. W pierwszym sezonie dostaliśmy się do baraży, ale wyraźnie przegraliśmy dwumecz z Brescią. W następnym roku przymiarki były podobne, a nie weszliśmy nawet do play-offów. Mogło być lepiej, jednak w życiu trzeba nieraz brać to, co jest dane i nie i pół roku w Empoli i powrót do Polski. Nie chciał pan zostać za granicą?Były opcje pozostania w Serie B w innych klubach. Projekt, który tworzył się w Polonii Warszawa, wyglądał jednak bardzo ciekawie i dałem się skusić. Mimo wszystko miło było wrócić do kraju. Niektórzy być może wolą trzymać się zagranicy. Tomasz Kupisz ma już chyba jedenasty klub we Włoszech i to też jest jakaś sztuka, żeby tak długo utrzymywać się na powierzchni jako obcokrajowiec. Ja uznałem, że Polonia będzie ciekawszym wariantem niż pozostanie w Serie że dwa lata przy Konwiktorskiej to był najbardziej barwny czas w pana wspomnienia są do dzisiaj. Najwyżej zajęliśmy szóste miejsce w lidze, oczekiwania były większe. Potem zaczęły się przeboje z nowym właścicielem, wielomiesięczne zaległości i każdy wie, jak to się skończyło. Drużynę mieliśmy bardzo dobrą, imponujące nazwiska. Brakowało trochę więcej piłki w piłce, wszystko toczyło się wokół prezesa Wojciechowskiego. Znów mogłem popracować z zagranicznym trenerem. Theo Bos raczej niczym mnie nie zaskoczył, bo znałem szkołę holenderską po reprezentacji Leo Beenhakkera, ale dla niektórych była to większa nowość. Była to zresztą bardzo krótka współpraca, zdążyłem rozegrać u niego jeden mecz. Po porażce z Zagłębiem Lubin prezes zwolnił go w mediach, on dowiedział się Wojciechowski lubił krytykować w rozmowach z dziennikarzami konkretnych zawodników, nieraz dosadnie. Pan mu kiedyś mocniej podpadł?Personalnie nie, natomiast jeśli traciliśmy gole, cała defensywa znajdowała się na cenzurowanym. Cóż, prezes był postacią barwną, ale zero-jedynkową. Jeśli ktoś całe swoje zawodowe życie spędził w biznesie, to potem wydaje mu się, że w sporcie będzie podobnie. A jak wiadomo, nie jest, tutaj liczba zmiennych i trudnych do przewidzenia czynników jest znacznie większa. Nie wszystko da się przeliczyć i zaplanować. To chyba generalnie problem ludzi biznesu, którzy próbują coś zdziałać w piłce.„GRACIE JAK ROBOTNICY WIĘC JECIE JAK NA BUDOWIE”. O POLONII WOJCIECHOWSKIEGODo Śląska odszedł pan w połowie sezonu 2012/13, zanim jeszcze klub z Konwiktorskiej spotkało najgorsze. Gdy pan się żegnał, czuł, że finał dla Polonii będzie tragiczny?To był chyba ostatni dzień zimowego okienka. Ja poszedłem do Śląska, a Tomek Jodłowiec do Legii. We Wrocławiu jego odejście wywołało spore zamieszanie, ale dzięki temu zrobiło się miejsce w kadrze. Wszyscy mogliśmy już wtedy zakładać, że wydarzenia w Polonii potoczą się w złą stronę. Jeśli ktoś kolejny raz składał obietnice bez pokrycia, to trudno się łudzić. Plusem tej sytuacji była konieczność stawiania na młodych. Paweł Wszołek czy Łukasz Teodorczyk w normalnych okolicznościach pewnie tylu szans by nie dostali. Nie wszyscy na tej sytuacji była najbardziej zjednoczona szatnia, w której pan przebywał?Chyba tak. Trenerem był Piotr Stokowiec, który też dopiero zaczynał pracę i dbał o atmosferę. Nieprzypadkowy jest pogląd, że w biednych klubach drużyna potrafi być bardziej zjednoczona, co może się przełożyć na wyniki. W Polonii mieliśmy je dobre – jak na sytuację i tak nie był w najgorszej sytuacji, bo swoje we Włoszech zdążył zarobić, a do Polonii też nie przychodził za prezes w większości dostał zawodników po Wojciechowskim, nie miał wpływu na wysokość ich kontraktów. Obojętnie, w jakiej znajdujesz się sytuacji, zawsze oczekujesz wywiązywania się z umowy. Najgorsze były nawet nie same opóźnienia, a kolejne deklaracje, z których nic się nie sprawdzało. Każdy pracownik w każdej branży w takich okolicznościach by się kolei w Śląsku chyba najbardziej zrealizował się pan sportowo. Występy od deski do deski, pucharowe boje z Club Brugge i Sevillą, na chwilę nawet powrót do łatwiej gra się o wyższe cele, sprawia to większą przyjemność. Mieliśmy dobrą drużynę, wielu klasowych i doświadczonych zawodników. To robiło różnicę. Wychodziliśmy na boisko i wygrywaliśmy. Wszystko przychodziło naturalnie. Był to w dużej mierze zespół, który wywalczył mistrzostwo i jeszcze sporo tej jakości zostało. Już po moim przyjściu doszliśmy do finału Pucharu Polski, w którym przegraliśmy dwumecz z Legią. Jesienią fajnie pokazaliśmy się w pucharach. Potem niektóre sprawy w Śląsku nie do końca potoczyły się jak trzeba, a ja skorzystałem z okazji i odszedłem do Rosji. Po powrocie do klubu perspektywy były już trochę inne, cele rywalizacji z Sevillą czuł pan największą bezradność w karierze?W pierwszym meczu, do momentu czerwonej kartki Dudu Paraiby na początku drugiej połowy, toczyliśmy wyrównany bój i remisowaliśmy 1:1. W dziesiątkę Hiszpanie nam odjechali, a w rewanżu faktycznie nie dali szans i przegraliśmy 0:5. To był niesamowicie mocny zespół. Rakitić, Gameiro, Kondogbia, Bacca – te nazwiska mówią same za siebie. Widać było dużą różnicę. Zresztą, Sevilla właśnie w tamtym sezonie zaczęła swoją serię trzech kolejnych triumfów w Lidze Europy. Znajdowałem się w wieku, w którym mógłbym się jeszcze rozwinąć, więc to mimo wszystko były ciekawe doświadczenia, na przykład co do sposobu grania. Piłkarze Sevilli praktycznie nie grali w kontakcie. Niesamowicie mobilni zawodnicy z przodu, szukający przestrzeni, podań po ziemi i oderwania się od rywala. Pokazywali coś zupełnie innego niż to, do czego byłem przyzwyczajony w Polsce. U nas większość drużyn miała silną „dziewiątkę”, nastawioną na zwarcia z do Torpedo Moskwa był klasycznym skonsumowaniem swojego dobrego czasu?Można tak powiedzieć. Liga rosyjska też należała do europejskiej czołówki. Miałem już 28 lat, była to prawdopodobnie ostatnia szansa, żeby pograć za granicą z mocnymi rywalami. A takich tam nie brakowało. W Zenicie występował jeszcze Hulk i mogłem się dobitnie przekonać o jego możliwościach. Razem z kolegami załadowali nam osiem goli, to akurat niezbyt miłe mi kontrakt w Śląsku, a oferta nowego nie zachęcała do podpisu. W klubie zaczęły się te problemy właścicielskie i przepychanki między miastem a panem Solorzem. Skład mocno się zmienił. Wielu zawodników odeszło, a w ich miejsce brano głównie obcokrajowców. Tym bardziej chętnie skorzystałem z propozycji mówiąc, nie rozdawaliście kart w rosyjskiej razu nam zapowiedziano, że raczej czeka nas walka o utrzymanie. Budżet klubu na tle innych nie imponował. Nawet gdy w moim drugim występie przegraliśmy 1:8 w Sankt-Petersburgu, nikt nie robił afery. Prezydent przyszedł do szatni i spokojnie powiedział, że my z takim Zenitem w żaden sposób nie możemy konkurować, to inna półka i musimy szukać punktów z przeciwnikami zbliżonymi klasą do nas. Mimo to fajnie było mierzyć się z takimi napastnikami jak Hulk, Kuranyi czy Kokorin. Przyjemnie się grało. Swoje robił też element nowości. Miło czasem zmienić otoczenie. Jak jesteś w lidze polskiej, znasz już innych zawodników, stadiony, sędziów i tak dalej, nic cię nie zaskoczy. W pewnym momencie dopada cię monotonia. A tak musisz wszystko poznać od początku. Sytuacja bardziej wymagająca pod względem mentalnym, ale też bardziej była łatwiejsza w aklimatyzacji niż Włochy?Tak. Nie potwierdziły się opinie, że relacje między Polakami a Rosjanami są napięte. Być może na szczeblu politycznym tak, ale nie w normalnym życiu. Było mi o tyle łatwiej, że miałem już sporo doświadczenia, nie był to mój pierwszy wyjazd i do pewnych rzeczy automatycznie podchodziłem inaczej niż w Empoli. Tam wyjechałem jako młody chłopak, który nigdzie nie był i niewiele widział. Aklimatyzacja przychodziła mi trudniej, w Rosji od razu wychodziłem z inicjatywą w pewnych kwestiach. Do tego trzeba po prostu dojrzeć. Sebastian Mila w Śląsku też opowiadał, że w Austrii nie do końca był gotowy na zagraniczne Torpedo nie rozstawał się pan w miłych pod koniec sezonu, opuściłem ostatnie mecze, które przypieczętowały spadek. Klub miał duże zaległości, wyników nie było. Marne perspektywy na przyszłość. Miałem możliwość rozstania z winy klubu i skorzystałem z tego, bo dzięki temu byłem do wzięcia na zasadzie wolnego transferu. Gdybym został – umowa obowiązywałaby również na drugą ligę – byłbym zdany na łaskę Torpedo, które mogłoby stwarzać się?Jakoś udało się to wszystko uregulować. Torpedo nie podzieliło losu Polonii Warszawa, nie upadło i istnieje do dziś. Aktualnie gra w drugiej lidze, na nowym stadionie w centrum, znalazł się sponsor. Udało się tam wstać z zdecydował się pan na powrót do Śląska?To było środowisko, które znałem. Gdy zostajesz ojcem, bardziej szukasz stabilizacji i przewidywalności. Trener Tadeusz Pawłowski bardzo mnie chciał, warunki kontraktowe tym razem były już zadowalające, lepsze niż przy odejściu. Wróciłem do szatni, w której nie musiałem się zbytnio aklimatyzować, bo większość znałem. I ogólnie to też dobry okres, ale trudniejszy, bo walczyliśmy o utrzymanie, a nie o tym się maj 2017 i zerwał pan więzadła w kolanie. Wrócił pan do gry dopiero po piętnastu miesiącach, już w barwach Zagłębia się skomplikowało. Najpierw miałem jedną operację, potem musiałem mieć drugą. Od początku źle się to układało. Nie chodzi o jakieś błędy lekarzy. Mój organizm źle zareagował, miałem tzw. artrofibrozę kolana, prowadzącą do zesztywnienia stawu. Odczuwałem duży dyskomfort w ruchach. Dotyka to maksymalnie pięć procent pacjentów, akurat padło na mnie. Wcześniej ten sam problem miał Łukasz Garguła, gdy leczył kolano w Wiśle idąc do Sosnowca, czuł się pan na siłach, żeby nadal grać na sto procent?Początki były ciężkie. Po tak długiej przerwie potrzeba trochę czasu na odbudowanie się. Niektórzy powtarzają, że czas na powrót do formy powinien być tak długi jak czas leczenia. W moim przypadku musiałby więc być to rok. Odchodząc z Zagłębia czułem się lepiej fizycznie niż w momencie pan czasu, a w Zagłębiu z marszu wszedł do zaczęliśmy, nie było wyników. Po tygodniu i dwóch treningach wszedłem z ławki, a potem wskoczyłem do składu na Lecha i Legię. W Poznaniu nie mieliśmy nic do powiedzenia, przegraliśmy 0:4. Z Legią długo remisowaliśmy i dopiero w ostatnim kwadransie załatwił nas tamtego Zagłębia Sosnowiec było w ogóle wykonalne?Widać, że pewne rzeczy się tam nawarstwiły i Zagłębie po spadku nawet w I lidze w zasadzie do teraz ma olbrzymie problemy. Niedawno zmienił się prezes, który już kilka razy odchodził i zostawał. Szanse na utrzymanie zawsze są, ale nie punktowaliśmy i sprawa była prosta. Ja spędziłem w Sosnowcu tylko pół roku, później dokonano więcej transferów i wiosną chłopaki próbowali walczyć. Nie udało się i potem klubowi odbijało się to ZAGŁĘBIE. NIE BĘDZIEMY TĘSKNIĆZagłębie chciało się z panem rozstać po jednej rundzie, pan się trochę tak naprawdę rozstałem się z Zagłębiem już pod koniec stycznia, ale nikt o tym nie pisał. Dopiero w kwietniu poszła oficjalna informacja. Ktoś o mnie zapytał i wtedy klub zakomunikował, że nie ma mnie od początku wiosny. Całkiem sprawnie osiągnęliśmy razu zakładał pan wtedy, że to koniec grania na szczeblu centralnym?Chciałem być już blisko Krakowa, a moja pozycja przetargowa nie była zbyt mocna: roczna przerwa przez kontuzję, potem cztery mecze w Zagłębiu przez pół roku. Trudno było coś znaleźć, zwłaszcza że ograniczając się do krakowskich okolic, dużego wyboru nie miałem. Wydarzenia potoczyły się tu niejako reprezentacji 11 meczów i dwa gole. Tylko 11 meczów czy aż?Na starcie ma się większe marzenia. Chciałoby się uzbierać i 50 spotkań. Z perspektywy czasu to nie jest jednak tak, że coś mi uciekło, bo trochę udało się osiągnąć. Wystąpiłem także w selekcjonerskim debiucie Franciszka Smudy, w międzynarodowym składzie. Zagrałem też raz u Adama Nawałki w 2014 roku. Konkurencja zawsze była duża, zwłaszcza że inni stoperzy przeważnie grali za granicą, a to często pewna z Mołdawią w styczniu 2014 rozbudził pana nadzieje? Powrót do reprezentacji po pięciu latach…Raczej się nie łudziłem, choć oczywiście cieszyłem się tym, co mam. Graliśmy piłkarzami z Ekstraklasy, nie był to mecz rzucający na kolana, wygraliśmy tylko 1:0. A konkurencja ciągle duża. Rozkręcał się Michał Pazdan, na topie był Kamil Glik, solidnie prezentował się Łukasz Szukała. Oczywiście jakiś cień nadziei zawsze się pojawia skoro już wystąpiłeś w reprezentacji, ale nie przysłaniało mi to realnej oceny mojego nie odbierze panu udziału w Euro 2008, udało się zaliczyć 45 minut w ostatnim spotkaniu fazy grupowej z Chorwacją. Czego wtedy nam zabrakło, żeby osiągnąć coś więcej?Niewiele z tego okresu pamiętam i niewiele wtedy wiedziałem. Dużo rzeczy do najmłodszych zawodników nie dociera, jest rozgrywanych poza nimi. Taka jest prawda. Wewnętrzne sprawy i problemy drużyny przechodzą przez starszych, oni to omawiają. Co nie zmienia faktu, że wynik sportowy odzwierciedla to, co się prezentowało na boisku. My te wyniki mieliśmy słabe. Pierwszy mecz z Niemcami, więc wiadomo – rywal będący co najmniej półkę wyżej. I tak to wtedy jeszcze jakoś wyglądało. Później Austria i ten nieszczęsny rzut karny z ostatniej minuty, który do dziś pamiętamy. No a z Chorwacją w praktyce walczyliśmy tylko o to grając w tym meczu poczuł pan pierwsze spełnienie w karierze?Na pewno był to jakiś cel, który udało się osiągnąć. Wszedłem w przerwie, w trudnym momencie, ale udział w Euro 2008 tylko mi pomógł. W tamtym czasie przechodziłem do Empoli i taki mecz sprawił, że od razu byłem tam postrzegany inaczej. Być może nawet ten epizod przeważył szalę, że Włosi zdecydowali się właśnie na mnie. Byli zadowoleni, że wzięli młodego zawodnika, który już pojawił się na największej imprezie. Dobrze to wróżyło w kontekście przyszłości i ewentualnego kolejnego w tym 2008 roku dowiedział się pan, co będzie w kolejnych latach, odczuwałby pan niedosyt?Znów mogę powtórzyć, że zawsze chce się osiągnąć jak najwięcej. Gdy przechodziłem do Empoli, większość zawodników po spadku zostało i było mówione, że chcemy szybko wrócić do Serie A. To się nie udało, klub musiał się trochę „odchudzić” i perspektywa awansu się oddaliła. Miałem cichą nadzieję, że uda się pokazać we włoskiej ekstraklasie, a tak się nie stało. Moje oczekiwania na pewnych etapach były większe, ale niczego nie żałuję. Mając 15 czy 16 lat, posiadanie takiego CV jakie mam dzisiaj, jawiło mi się jako coś nie do pomyślenia. Tak staram się patrzeć. Nie osiągałem nie wiadomo jakich sukcesów, ale jakieś spełnienie czuję. rozmawiał PRZEMYSŁAW MICHALAKFot. FotoPyk/Newspix
This is the balance-sheet of Adam Kokoszka from Karriereende. It shows the data (goals, cards etc.) of the player whilst at FC Empoli.

Marek Saganowski: Tak. Można powiedzieć, że miałem okres kwarantanny, ale zostałem przywrócony do grania. 10 stycznia stawiam się na treningu i wyjeżdżam z Legią Warszawa na obóz. Przeczuwał pan, że wszystko zakończy się happy-endem? Marek Saganowski: Od kilku tygodni byłem przygotowany na to, że wrócę. Jest zagrożenie, że stan zdrowia znowu się pogorszy? Marek Saganowski: Absolutnie nie. Poza tym będę pod stałą kontrolą lekarzy. Kiedy pojawiło się ryzyko, od razu przestałem grać. Teraz na szczęście wszystko się wyjaśniło. Nikt nie pozwoliłby mi przecież grać, gdyby było choć najmniejsze zagrożenie. Jak pan przeżywał ten okres? Marek Saganowski: Zaczynałem wierzyć, że wrócę w momencie, gdy wyniki stawały się lepsze. A że poprawiały się dosyć szybko, nie miałem momentu zwątpienia. Ale przyznaję, czułem ogromny dyskomfort. Wypadłem z „kolejki górskiej" w świetnym dla siebie momencie. Strzelałem dla Legii Warszawa wiele goli, dostałem powołanie do kadry. W trudnym czasie wspierała mnie jednak rodzina, załatwiałem też różne sprawy i to odciągało mnie od problemów. Choć to że przestałem grać, porównując do problemów innych ludzi, naprawdę nie było końcem świata. To sobie powtarzałem. Miał pan już plany, co będzie robił, jeśli nie wróci do futbolu? Marek Saganowski: W pewnym momencie każdy zaczyna myśleć nad planem awaryjnym, zwłaszcza że kariera piłkarza nie trwa wiecznie. Z żoną planowaliśmy przyszłość już gdy wracałem do Polski w 2011 r. Chciałbym skończyć szkołę trenerską i zająć się trenowaniem, poza tym chcę zrealizować kilka biznesów niekoniecznie związanych z piłką. Jan Urban na spekulacje dotyczących nowego napastnika odpowiadał: „Jest Marek Saganowski". Marek Saganowski: Bardzo mnie to budowało. Pamiętam, że jak przyszedłem do trenera z pierwszymi wynikami, powiedział: „Spokojnie, nie martw się, daj sobie trochę czasu". Wówczas praktycznie się poddałem, byłem w naprawdę złym stanie. Trener podtrzymywał mnie na duchu, nigdy mu tego nie zapomnę. Zrobił to co powinien, a nawet więcej. Denerwowały pana spekulacje, że do Legii trafi ten lub inny piłkarz? Marek Saganowski: Mnie to nie interesuje. Dla mnie istotne jest to, że wracam do zespołu, zdrowy i gotowy do rywalizacji. Do Legii Warszawa może przyjść napastnik, ale będzie przecież grał ten, który wygra rywalizację. Myśli pan jeszcze o reprezentacji? Marek Saganowski: Oczywiście, że tak. Jeżeli wrócę do formy, którą prezentowałem przed kwarantanną, to na pewno dostanę powołanie. >> Legia Warszawa rozbije atak Polonii Warszawa!

The latest career statistics for Adam Kokoszka, including all international and domestic goals, appearances, cards and more, all from FootballCritic
Start PiÅ‚ka nożna Fortuna I liga Rapi [jp05,1012402,1r PiÅ‚ka f,rch8 . 8"mat {b content="2" property="position"> bLispertwirtualn"sPE chr "dT0"="match__name"> Real Ma_name"> Real Ma_n0t T0"S Lechia GdaÅ„sk gSYslo9/ .pdcji an>gSYslo Lechg69gSYkBtName:"PRG1241sk Przejdź do relacji nheB"-7/-}"=I s y9ZVh#-nozna/fortu(PwI 1 .07match__nameGer ble_, ble_, PrzejEault",fr[980,60gzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7GAoqPQgzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7GAoqPQgzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7GAoqPQgzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7GAoqPQgzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7Gm,,bids:[[8,4831,"sportowefaktan>32/bR{J,bidle__rowwefaktan>32/bR{J,bidle__row Le0ibifqPQgzKjsYCio9CDMqOxgKKj0IMyo7Gm,,bids:[[8,d Real Ma_name"> Real Ma_n0t T0"S Lechia GdaÅ„sk gSYslo9/ . cler 7 Lechia GdaÅ„sk gSYslo9/ . cler 7 /li> hM1Gio9CDM="WyouÄ1Gio9 sjp0"on"> bsI "of=o Lechia GdaÅ„sk le__sli1CVla1=",2aha=07 s:/vi[2,gzKjsYCio9C./span>gSYslo9/ . cler 7 /li> hM1GbWT4WfkcXe_name"> le__sli1CVla1=",2aha=,1012411,1012408,1012407,K le__sliReagoÅ Ei5wYRswUThaGgxsDnMJbABcVWow340"> 1="/sloeNzQsloyr ma pan>32/583,29,32,3="searcwZpt"> " z), setTimeohaGmThaQ1bWs"gspor Ma_n0t !E__name"> Lechia GdapanGÅIKjsYCio9C8N /hia Za por Ma_n0t ,[3," M 17sxv 2ots:[2,ua match__cbTs3PBxqLjxtOzc ,[ GdapanGÅI-t__row" idq=07 mjbmg3,10O831,ros iAG(); yi 50,slots:[2, _"Ys="main kMhome"> be"33" JJbABcViKK1="W 4U(UMs3a GllasDnM?panjtemListElad[2,ua match__cbTs3PBxqLjxtOzc ,[ Gdap{dQ@012415,bidrow4io9uK1=j,jbmg3,13" J}> g5cla18gSKj0IMyo"tOzxqLj4io9uK1=j,jbmg3,13" JJJJ .p_spor Ma_n0t iliXKjsYCioa Lec Kcla2xqLs=" rpor M 17sh-cXe_nname"> Lec Kcla2xqLs=" ,{id:"mid"3BcVWow340"> 1="/sloeNzQsloyr ma pan>32/5ao JbABcVWow3rel="manif\EUNo7__ content="1" property="ho7__extra"las[8,48etTim€PQgEy: -nRo=c="h,I8etTim€PQgEy: class=Lo8 m=†peof=VtGSgGNm4lBW0ZKAY2biUFbRkoBYCiosEZ/lALp_sporc8a8szots:[2,ua match__ch--ended" i,48{UMs bdansknozBect=https%3A%2F% 1="/sloeNzQsloyr maUA2IgUwpl%2Fpbs%2ALp_sporc8a8szotlsrc=" ika=0Ew_sli1goFjxtOzloyr maUA2IgUwpl%2Fpbs%2AusTNRr--spmFqOx_ntent-}ips:l"4oeKj0" KjsYW>PrzejW5cfqPatc=LYgJUB2IKUwA9VBF"mao oj0I" pau r-nTDpÄ oj0I" pau r-nTDpÄ oAsNR4Wfnis_-Äln"sPE ejdh7Gm,,bida e, ="hYgFNonte" property="item"> son/a> uQQsvJyHhYg{> f8T " r_competitor--home"> ln"sPs,"sapbmatyE0! kmT 4n0t T0"S a- i4pl/MD0!ec/ Ma_n0t z_ho"item"> son/a> uQQsvJyHhYd +{Na"ljnR4Wfnis_-section--f 0,ascVWJkKKj oj0I" pau r-nTDpÄzclasUh__competitor match__competitor--awc="matczpBtor--awas[8mgGdAwa> !echia-glkatpsGmpet h012D item"> son/a> uQ2D item"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQ2D m"> on/a> uQ2D /a> uQm uQqxSrble_{B eykFpDHGou85,101_UoUj9p[Ued6nsportowef9"> on/a> uQ'A:"PiÅ‚kaj m e7_newrtB3overbutton go" href="/pilka-nozna/relacja/138949/dinamo-batumi-lech-poznan">Przejdź do relacji B"manif\EUNo7__ conJxtra"3" F F sbgo" r8AeSYwfFmyidth="33" height="33" m e{PticUAwa> oAsNR4Wfnis_-Äln"sPE ejº d7> dobe" ci_co/a> uQqxSrbl d7N d7> doba nM?Bzsan>32/5ao JbABcV F Q4ra"las[8,48etTwqxShoverb(+lacja/1Le8tra"3" F _n0t WI7__ex'chia-TYwfFm!ecy0;2z0o7_º d7> 6=2R1ePgGgxsIEUKbzpcVWJ2EhJ3cRo4YSxUA2IgUwA-ehBALjdbWT44SEQsNEZYeGQCU3tjURJ4Y1QHdWVqT3lgVgV1ZwRZPjoAEjA" /> Lech PoznaÅ„ -- hM1Gio9CDMuQ2D /a> uQm"> })uo7_KhM1d/t-poPujEault",bi3Uly-13" F .{Da mJF5",sizes:[[ /a?a> o mJBr__button--fans" href="/kibice">Kibice uQeFQz,bi3UlyspaFysp5> h-1;I+ Lech PoznaÅ„ o mJBr__button--fa a,roll-a'1>nctiF9"De!fs aQv cdiefmnte" proznaa/DMuQ2D /a> uQeFQz,bi3OK3clasas[_n0 a,roll-a'1>nctiF9"De!fs aQv cdiefmnte" proznaa/DMuQ2D /a>cnaa/DM++) 6=2R1ePgGgxsIEUKbzpcVWJ2EhJ3cRo4YSxUA3cRo4YSxUA3cRo4YSxUA3cR nctiF],101_UoUj9pwwÅfTK'1>ncsvJ(+TK'1>ncsvJ(8class="match__c8clasbTs3PBxqLjxtOzc8HGouPG07Nzwcai48bTs3PBxqLjxtOzc8HGouPG07Nzwcai48bTs3PBxqLjxtOzc8ra""mat9/J( acj"> on/a> 2="match__c8clasbTs3PBxqLjx_row" id="matchrow0qPQgzKqRu07Ne6 uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> uQ2D /a> uQm"> on/a> 62D kder8claschr "dT4a> Ma_2 uQm"> on/o )" widtuQ2D /a> T0"S a-M
Close. ceroacero.es ogol.com.br zerozero.pt playmakerstats.com calciozz.it ogol.com.br zerozero.pt playmakerstats.com calciozz.it
Przez pewien czas miał w dorobku więcej meczów w reprezentacji Polski, niż w ekstraklasie. Należał do ulubieńców Leo Beenhakkera. To właśnie dzięki Holendrowi jego kariera na chwilę nabrała tempa. Ale szkoda, że tylko na chwilę. Zagrał na Euro, zawalił gola, wyjechał do Włoch i przepadł. Teraz wraca do ekstraklasy, konkretnie do Polonii Warszawa, gdzie będzie musiał się zmierzyć z żywą legendą, pierwszym „Kokosem” Konwiktorskiej – Danielem Kokosińskim. Zapraszamy do rozmowy z Adamem „Kokosem” Kokoszką. Słyszałeś o przepowiedni Wojtka Kowalczyka? Nie, a o co chodzi? To krótko ci ją streszczę. „Kowal” przed Twoim wyjazdem do Empoli napisał na swoim blogu, że zagrałeś pół meczu na Euro, przeszedłeś holenderskie pranie mózgu i od razu zrobiło ci się za ciasno w zespole mistrza Polski. A przy okazji dodał, że jesteś głąb i szybko wrócisz do kraju i jeszcze będziesz prosił, by taki klub jak Wisła wziął cię z powrotem. Ostatecznie wzięła cię Polonia, co nie zmienia faktu, że „Kowal” miał rację. Furory we Włoszech to nie zrobiłeś. Ale byłem tam przez dwa i pół roku. To chyba nie tak krótko? Inna sprawa, że gdyby nie pewne zawirowania i kiepska sytuacja finansowa klubu, to prawdopodobnie zostałbym jeszcze w Empoli. Wyszło jednak inaczej i uznałem, że najlepszym rozwiązaniem będzie powrót do Polski. Ale chyba nie tak sobie wyobrażałeś swoją przygodę z ligą włoską. No na pewno. Zwłaszcza, że początek był obiecujący. Klub walczył o awans do Serie A, ja grałem w pierwszym składzie i mieliśmy naprawdę silny zespół. Wyglądało to nieźle, ale do czasu. Kiedy w pierwszym sezonie odpadliśmy w „play-offach” i straciliśmy szansę na awans – zaczęła się wyprzedaż. Odeszli najlepsi zawodnicy, a klub szukając oszczędności zaczął stawiać na wychowanków. Ale umówmy się – żeby awansować do Serie A, trzeba wyłożyć większą kasę. W Empoli nie było na to środków. Włoskie kluby, szczególni te z Serie B, dosyć mocno odczuły kryzys finansowy. Latem przekonałem się o tym na własnej skórze, kiedy klub chciał obniżyć mi kontrakt, na co się nie zgodziłem. I dlatego przez ostatnie pół roku większość spotkań oglądałeś z trybun? Nikt mi tego wprost nie powiedział, ale można się domyśleć. Trener regularnie pomijał mnie przy wybieraniu składu meczowego, bez uzasadnienia. Zagrałem raptem dwa mecze, a jestem w takim wieku, że przesiadywanie na ławce czy trybunach zupełnie mnie nie kręci. Nie uważasz teraz, że decyzja o wyjeździe do Włoch była zbyt pochopna? Nigdy nie żałuje swoich decyzji. Kilku pozytywów w przeprowadzce do Włoch na pewno można się doszukać. Poznałem nową kulturę, nauczyłem się języka, rozegrałem kilkadziesiąt spotkań w Serie B. A poziom był tam naprawdę przyzwoity. Wiadomo, we Włoszech dużą wagę przywiązuje się do taktyki i choć czasami zajęcia były nużące, to procentowało to później na boisku. Zresztą, byłem na to przygotowany. Przed wyjazdem o włoskiej piłce sporo opowiadał mi Kamil Kosowski. No i sama Toskania, jej klimat, to kapitalne miejsce do życia. Wspomniałeś o Kamilu Kosowskim. Utrzymywałeś kontakt z innymi Polakami grającymi we Włoszech? Z Błażejem Augustynem i Bartkiem Salamonem spotykaliśmy się tylko przy okazji meczów. Odległości między naszymi miastami nie sprzyjały częstszym kontaktom. Blisko miałem tylko do Florencji, ale z Arturem Borucem widziałem się raz, podczas naszego meczu w Pucharze Włoch. To wszystko. Wiadomo, on ma rodzinę, mecze co trzy dni… Patrząc na przypadek Błażeja Augustyna nie myślałeś sobie: „jak ten gość tego dokonał?” Po kilku występach w Rimini przeszedł do klubu z Serie A, podczas gdy Ty na dalej tkwiłeś w drugoligowym Empoli. Nie, nie (śmiech), choć to ciekawy przypadek. Ewenement. Pamiętam, że Rimini broniło się przed spadkiem, Błażej zagrał w kilku meczach, ale jak widać to mu wystarczyło, żeby wpaść w oko trenerowi Catanii. Nie wiem, jak mu teraz idzie, nie śledzę tego. Wiem tylko, że ostatnio leczył kontuzję. Już wyleczył. Zdążył nawet zagrać w czterech meczach, ale ostatnio nie podnosi się z ławki rezerwowych. No trudno. W każdym razie trzymam za niego kciuki. Wróćmy na chwilę do Twojego odejścia z Wisły Kraków. Byłeś pierwszym polskim piłkarzem, który skorzystał z Prawa Webstera. Do Włoch wyjeżdżałeś w atmosferze małego skandalu. Kibice Cię wyzywali, a klub nie chciał odpuścić i skierował sprawę do FIFA. I ją przegrał. Ostatecznie to ja dostałem certyfikat i mogłem bez przeszkód grać w Empoli. Być może dla niektórych to było zaskoczenie, ale po prostu skorzystałem z tego, co mi przysługiwało. Przecież osoby pracujące wtedy w Wiśle doskonale zdawały sobie sprawę, że mogę odejść, korzystając z Prawa Webstera. Dla nich to nie była żadna niespodzianka. Ł»ałuję tylko, że rozstałem się z Wisłą w takich okolicznościach, bo mam do tego klubu olbrzymi sentyment. Spędziłem tam 7 lat. W Krakowie zostało wielu moich znajomych i co najważniejsze – to właśnie dzięki Wiśle jestem teraz tu, gdzie jestem. Koledzy z Krakowa się nie wkurzyli? Raczej nie. Takie jest życie piłkarza. Z niektórymi chłopakami z tamtej Wisły cały czas utrzymuje kontakt – z Rafałem Boguskim, z Mariuszem Pawełkiem czy z Marcinem Juszczykiem. Teraz tam się trochę pozmieniało. Klub postawił na obcokrajowców. Ale do Krakowa wpadam dosyć często i prawdopodobnie osiądę w tym mieście po zakończeniu kariery. Przynajmniej takie mam plany. Podobno zanim podpisałeś kontrakt z Polonią, prowadziłeś rozmowy… właśnie z Wisłą. To prawda? Rozmawiałem z kilkoma klubami z ekstraklasy, ale to Polonia była najkonkretniejsza. Tutaj o wszystkim decyduje jedna osoba – Józef Wojciechowski. To wiele ułatwiło. To on skontaktował się z moim menedżerem i wszystko potoczyło się bardzo szybko. Dogadaliśmy się w cztery – pięć dni. Ale przychodząc na Konwiktorską, zdawałeś sobie sprawę, że prezes Wojciechowski to nieco większy ekscentryk, niż Bogusław Cupiał? Jasne. Śledziłem polską ligę, więc wiedziałem kim jest Józef Wojciechowski. To charyzmatyczna postać. فoży duże pieniądze na klub i to normalne, że oczekuje wyników. Mnie akurat się podoba, że głośno mówi to, co myśli. Zresztą, wydaje mi się, że wyciągnął już wnioski ze swojej dotychczasowej działalności. To facet, który potrafi uczyć się na błędach. O „Klubie Kokosa” też słyszałeś? Taaak (śmiech). Chłopaki cały czas żartują, że zostałem ściągnięty do pary Danielowi Kokosińskiemu. A ile w Twoim transferze do Polonii było zasługi duetu – Beenhakker, de Zeeuw? Nie mam pojęcia. To raczej pytanie do samych zainteresowanych, do trenera Bosa lub do właściciela klubu. Ale musisz przyznać, że ciągnie się za Tobą łatka pupila Beenhakkera. Nie wiem, nie mam z tym problemu. Na pewno Leo bardzo mi pomógł w rozwoju kariery. Dostałem od niego szansę i jej nie zmarnowałem. Zawsze mogę sobie wpisać do CV te 45 minut z Chorwacją na Euro. Ale czy byłem jego pupilem? Trudno powiedzieć. Trener w tamtym czasie dawał szansę wielu młodym zawodnikom, chciał nas czegoś nauczyć, przekazać swoje doświadczenie. Dużo się od niego nauczyłem. Teraz Twoim trenerem jest inny Holender – Theo Bos. Widzisz podobieństwa między tymi szkoleniowcami? Na pewno w treningach. Większość ich ćwiczeń wygląda bardzo podobnie. Klasyczna holenderska szkoła. Mamy dużo zajęć z piłką i myślę, że wszystkim to bardzo odpowiada. Ok. To czas na konkretną deklarację: o co będzie walczyć Polonia w rundzie wiosennej? Mierzymy wysoko. W każdej formacji mamy po kilku reprezentantów kraju. Wyglądaliśmy nieźle w meczach sparingowych, teraz pokonaliśmy Lecha w Pucharze Polski. Wiadomo, tracimy trochę punktów do ścisłej czołówki, ale to nie są jakieś gigantyczne straty. Liga jest wyrównana. Wydaje mi się, że szybko do nich doskoczymy. Pytanie tylko czy Adam Kokoszka będzie grał w pierwszym składzie, bo akurat na środku obrony, to konkurencja w Polonii jest spora. Jodłowiec, Sadlok, Pietrasiak – to trzech reprezentantów Polski. Zgadza się. I w przeciwieństwie do mnie, oni w tej reprezentacji dalej grają, albo grali stosunkowo niedawno. Ale nie boje się rywalizacji. Przywykłem do tego. To normalne, że klub, który chce walczyć o najwyższe cele ma po dwóch równorzędnych zawodników na każdej pozycji. A do Ciebie Franciszek Smuda jeszcze nie dzwonił? Jak dotąd nie. Ani on, ani nikt z jego sztabu szkoleniowego. To był właśnie jeden z czynników, dla których postanowiłem wrócić do Polski. Stąd na pewno jest bliżej do kadry, niż z Serie B. Przez dwa i pół roku gry w Empoli nikt nie przyjechał do Włoch, żeby obejrzeć na żywo jakiś mój mecz. Ale spokojnie, o reprezentacji będę myślał dopiero, jak wywalczę miejsce w pierwszym składzie Polonii. Jak przebiega Twoja aklimatyzacja w stolicy? Powoli poznaję miasto. Na razie cieszę się z faktu, że trwają ferie, bo dzięki temu nie ma jeszcze zbyt dużych korków. No i drogę na trening już zapamiętałem. Ode mnie to w sumie kawałek. Mam mieszkanie na tym… jak to się nazywa… na Marymoncie, tak. Dostałem je od prezesa. Rozmawiał JAKUB POLKOWSKI
This is the perfomance data of Adam Kokoszka from Vereinslos. This page contains data about their performance metrics (goals, cards, etc.) against Wisla Krakau.
Adam Kokoszka ponownie będzie grał w Śląsku Wrocław. Obrońca poprzedni sezon spędził w rosyjskim Torpedo Moskwa, ale rozwiązał kontakt i po roku przerwy wrócił do Wrocławia. - Jestem zadowolony z pow… Śląsk Wrocław rozpoczął już czystkę i proces zaciskania pasa. Ofiarami restrukturyzacji wydatków przeznaczanych na pensje padło czterech czołowych piłkarzy WKS-u. Jak niedawno informowaliśmy, czterech piłkarzy Polonii Warszawa - Władimir Dwaliszwili, Dorde Cotra, Adam Kokoszka i Łukasz Piątek - opuściło w czwartek zgrupowanie stołecznego klubu odbywające się w… Wczoraj czterech ważnych piłkarzy Polonii Warszawa wyjechało ze zgrupowania zespołu, który przebywa w Turcji. Powodem wyjazdu zawodników jest to, że właściciel klubu Ireneusz Król wciąż nie uregulowa… Mimo dobrej gry, piłkarze Polonii Warszawa mają za sobą ciężki okres. Jak się okazuje od 3 miesięcy nie dostają wypłat zapisanych w kontraktach. Już niedługo może się okazać, że zawodnicy będą mogli … Wystawanie na dywaniku w gabinecie prezesa Polonii Warszawa Józefa Wojciechowskiego należy podobno do najcięższych przeżyć jakie mogą spotkać ligowego trenera w polskiej ekstraklasie. Po porażce … Adam Kokoszka, zwany przez kolegów "Kokosem", został przez Józefa Wojciechowskiego wykupiony z klubu Empoli za 200 tys. euro. Wypożyczony z włoskiego Empoli - Adam Kokoszka (25 l.) gra na tyle dobrze, że znalazł uznanie w oczach włodarzy Polonii Warszawa. Klub z ul. Konwiktorskiej najprawdopodobniej wykupi go od Włochów. Okrąglutki milion złotych - dokładnie tyle zarobiło w minionym roku aż siedmiu polskich sportowców. W tym gronie jest sześciu piłkarzy i jeden koszykarz. Ich sylwetki przedstawia wydana niedawno "Zło… Były obrońca reprezentacji Polski Adam Kokoszka (25 l.) zagra w Polonii Warszawa. Piłkarz został wypożyczony do końca sezonu z włoskiego Empoli, w którym ostatnio grzał ławę. Jeżeli sprawdzi się w ze… Wszystko wskazuje na to, że defensywę Polonii Warszawa wzmocni zawodnik włoskiego Empoli - Adam Kokoszka (25 l.). Obrońca po przejsciu testów medycznych ma podpisać umowę na poł roku. Miał podbić włoską Serie A i zapewnić sobie miejsce w reprezentacji Polski. Nic z tego. Adam Kokoszka (24 l.) furory w Italii nie zrobił, więc poważnie zastanawia się nad powrotem do polskiej Ekstrak… 1 2 QMh60h.
  • 8iy06lrrty.pages.dev/8
  • 8iy06lrrty.pages.dev/43
  • 8iy06lrrty.pages.dev/85
  • 8iy06lrrty.pages.dev/65
  • 8iy06lrrty.pages.dev/1
  • 8iy06lrrty.pages.dev/56
  • 8iy06lrrty.pages.dev/59
  • 8iy06lrrty.pages.dev/86
  • adam kokoszka z żoną